Na początku tego "postu" nie było łatwo... Brakowało kontaktu z blogami (a dokładniej mówiąc z ich Autorami:-), brakowało GG i sms-ów. ale nie był to czas zmarnowany! Przeczytałem kilka interesujących książek, poświęciłem więcej czasu Biblii. Było to i piekne i fascynujące! Doświadczanie Słowa Bożego jako "żywego i skutecznego" jest czymś wspaniałym....
Odwiedził mnie móoj znajomy....Andrzej też był w ostródzie. Bardzo przeżywał to wszystko, co się tam działo. Z utęsknieniem czekał na chrzest, na to "zanurzenie w śmierci jezusa"... Doczekał się... Wspólnie, 12 maja stanęlismy na brzegu jeziorka w Ostródzie by wyznać naszą wiarę w Boga Żywego.
Jego wizyta u mnie w domu to swoiste rekolekcje... On tak przedziwnie się modli: zupełnie w niespodziewanej chwili zwraca się do Pana, by za coś dziękować, prosić, wielbić... Przez przypadek (oj wiem... nie ma przypadków) trafiliśmy na ewangelizacje pod namiotem.... Ludzi mało, ale za to jak się modlili! Szkoła modlitwy udzielona mi przez Andrzeja w namiocie tym zostało potwierdzona autorytetem wspólnoty....
Dobry czas. Błogosławiony.
Bo i Pan jest ten sam, wczoraj, dziś i na wieki.... Amen.