Komentarze: 1
Bez rodzinnych spotkań
i gromkiego „Sto lat…”
Zostały tylko kwiaty
Złożone na kamieniu
I pamięć
Wspomnienia
Tylko dobre i piękne
Trwanie przy grobie
I czekanie
Na spotkanie
zmartwychwstanie!
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Bez rodzinnych spotkań
i gromkiego „Sto lat…”
Zostały tylko kwiaty
Złożone na kamieniu
I pamięć
Wspomnienia
Tylko dobre i piękne
Trwanie przy grobie
I czekanie
Na spotkanie
zmartwychwstanie!
"Ryszard Żuromski urodził się w 1945 r. w Wilnie. Miał szczęście zrobić maturę w I Gimnazjum im. M. Kopernika w Łodzi. Studiował aktorstwo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej w Łodzi i reżyserię w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Jako aktor i reżyser pracował w wielu teatrach, najlepiej wspominał trzy. Pracę u dyrektora Feliksa Żukowskiego w łódzkim Teatrze Jaracza w latach 1969-1971. Pracę u dyrektora Zygmunta Hbnera w warszawskim Teatrze Powszechnym w latach 1979-1987. W latach 1974-1976 był dyrektorem naczelnym i kierownikiem artystycznym w Lubuskim Teatrze (Scena Dramatu i Scena Lalkowa) w Zielonej Górze. Jego opowiadania drukowała Twórczość, a reportaże teatralne Dialog. Z ludźmi, z którymi się zetknął jako człowiek teatru, najbardziej cenił Bohdana Korzeniewskiego, Zygmunta Hbnera i Konstantego Puzynę. Był zakochany w Wilnie, Łodzi, Paryżu, Warszawie i Asyżu. Był rzymskim katolikiem. Rozwiedziony. Zostawił dorosłego syna.
Pogrzeb Ryszarda Żuromskiego odbędzie się w poniedziałek 26 lipca o godz. 12 na Starym Cmentarzu Prawosławnym przy ul. Ogrodowej".
Gdyby ktoś, jakiś czas temu powiedział mi, że będę miał bloga! Albo, że nie będę bał się komputera... A proszę: mam bloga (nawet więcej:-), przed myszką nie uciekam.... I mam nadzieję. I to jest największy cud. Poważnie. Nie obchodzi mnie co myśli "świat" i ludzie... Mówię o tym, co dla mnie ważne.
I nie oddam nikomu tych wszystkich rozmów z A., Jego zmagań z codziennością, nie oddam rozmów na GG z kilkoma osobami (czy już się chwaliłem, że miałem szczęście rozmawiać z Fanaberką? A miałem!!!!!!!!).
Nie oddam sms-o i rozmów telefonicznych...
O, ważna informacja: "zimowy maturzysta" R. dostał się na studia.... Na rehabilitację... (prorok jaki czy co?).
Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale nie ma innej możliwości i muszę to powiedzieć: wierzę. Przyjąłem chrzest jako dorosły człowiek, doświadczyłem działania Ducha Świętego... Wiem. Sam jestem zdziwiony. Ale cóż... To była długa droga... A co dalej? Ja może jeszcze nie wiem.... Na szczęście On wie....
Tutaj mogę powiedzieć to, co dla mnie ważne, albo zupełnie mało istotne. I czynię tak... Nie traktuję tego miejsca jako jakiegoś "doświadczenia", ale lubię i cieszę się, kiedy ktoś do mnie zgląda i coś pozostawia...taka dziwna rozmowa (sama przyznasz, że dziwnie rozmawiamy, ale ile mi się komentarzy nazbierało!:-). Nie chcę terapeuty... Są czasem sprawy, wydarzenia, z którymi człowiek musi poradzić sobie sam. Zresztą terapia to nie słuchanie dobrych rad, ale odkrywanie siebie i swego świata....
Czy odnajduję to, czego szukam? Pewnie tak... Dostaję tyle, ile sam daję... Ale jest coś pięknego w tym oczekiwaniu na nową notkę u Ciebie i kilku innych osób. Coś dziwnego jest w tym, że inaczej słyszę Cię na Twoim blogu, a inaczej w rozmowie ze mną... To takie moje "małe szczęście"... Słuchanie, mówienie...
Zadałaś mi dziś trudne pytanie... Czy potrafię odpowiedzieć? czego tu szukam?...czego oczekuję...
Cóż. Zawsze twierdziłem, że każdy (nawet głupiec) ma swoją opowieść... I warto jej wysłuchać: jest fascynująca, bo jedyna....
Pisanie ma dla mnie troszkę charakter terapeutyczny, więc ... I powiem, że działa! (czasem:-)
Lubię pisać. Lubię rozmawiać z ludźmi, a jeszcze bardziej lubię ich słuchać...
Blog ukazał mi przedziwne oblicze netu: wspaniałych, fascynujących ludzi, którzy jakoś przedziwnie "wkroczyli" w moje życie
cdn.