Archiwum luty 2005


lut 16 2005 Pogrzeb, który stał się sakramentem...
Komentarze: 1

Byłem dziś na pogrzebie...

Słuchałem słów księdza... Nie wiem o czym mówił.... Znaczy wiem, ale w tych okolicznościach wszystkie słowa była zbyt małe....

Kolega z roku zmarłej przeczytał wiersz x. Twardowskiego i w ten sposób powiedział więcej niż ksiądz prowadzący uroczystość pogrzebową...

Prochy dziewczyny zostały złożone w w grobie jej chłopaka... Razem jechali tym samochodem, ale przede wszystkim mieli wspólne plany na życie... Zapewne w planach tych nie było miejsca na śmierć...

Są razem- i nie tylko w jedym grobie... Ufam, że Ten, który zwyciężył śmierć wprowadził ich do Domu Ojca....

I pogrzeb stał się sakramentem...

----------------------------------------

Drodzy Państwo - Rodzice, Babciu i Dziadku, Bliscy, Znajomi....

Bóg da siłę swojemu ludowi... Da siłę.....

 

januszg : :
lut 13 2005 Niewiasta mężna
Komentarze: 1

Od 14 lat Pani A. odwiedza grób swojego Syna, Łukasza. Czasem opowiada o Nim. Pamiętam Go - stał przy bramie i "podglądał" grupę dzieciaków  na "naszym" podwórku.

Z opowieści Jego Mamy, z tych "kamyków" wspomnień mozna ułożyć obraz - ikonę chłopca, który - jeśli Niebo jest (a jest!) - przechadza się po rajskim Ogrodzie.

Spoko, Łukasz... Jeszcze sobie pogadamy. Ja to wiem:-)

A Pani A. jest mężną kobietą... Mimo, że miecz boleści przeszywa jej serce - Ona trwa....

januszg : :
lut 13 2005 Marność nad marnościami...
Komentarze: 2

Jedna chwila… Nikt się nie zastanawiał, co może się zdarzyć. Jak tysiące ludzi wsiedli i Oni do samochodu.  Szczęśliwi, uśmiechnięci, a może zmęczeni? Nikt tego nie wie… Może gdzieś dzwonili, a K. pisała sms-a, że jest OK. Nikt nie wie…

 

Jedna chwila. I zaczął się dramat wielu osób. Pytania, miliony pytań do ludzi, Boga… Cisza. Głucha cisza. Uporządkowany świat zamienił się w nicość…

 

Jedna chwila, a potem już spokój…Czy aby na pewno? Czy nie bolało? Czy zrodziły się jakieś myśli?

Czy zdążyli wypowiedzieć to jedno najważniejsze Imię, przed którym zgina się każde kolano?  Nikt nie wie…

 

Pogrzeb młodego chłopaka i smutek Jego Bliskich…

W tej samej chwili inna rodzina czuwała przy Dziewczynie, modliła   się o cud…. To czuwanie trwało kilka dni. Pewnie najczarniejszych w życiu bliskich…

 

Ludzkie „chcenie”… Nasza droga… Nasze „być”…

 

Człowiek podejmuje różne decyzje. Potem piszemy na nagrobku „Bóg tak chciał”… Chciał?

 

 Bóg w swym miłosierdziu dał nam wolną wolę i nie chce naszej śmierci… Więc dlaczego? Dlaczego plany tych młodych ludzi nie staną się rzeczywistością, źródłem ich szczęścia, a także szczęścia ich bliskich?

Nie wiem.

 

Wiem, że Bóg da siłę Tym, którzy zostali…, że przeprowadzi Ich przez tę noc pełną bólu i cierpienia. I pozwoli od nowa poukładać świat, który już nigdy nie będzie jak kiedyś…

 

Dzieciaki! Wy już wiecie, znacie to, co dla nas ukryte…

 

Niech rozpacz nie zasłania nadziej zmartwychwstania!

 

A środę pogrzeb K. I znowu razem- już na wieki...

 

Drodzy Moi …. Tyle spotkań przy grobie Waszej Córki…. Współczuję Wam. Nie pojmuję tego… Już dość…….

januszg : :
lut 12 2005 Kalendarze
Komentarze: 0

Moje kalendarze... Czas wyznaczany rocznicami śmierci, imionami tych, którzy odeszli... Dziwne? Może. Tak dziwne jak życie, które jest 'wstępem' do śmierci...

Jutro kolejna rocznica śmierci Łukaszka... To już 14 lat.

Moje myśli biegną dziś do Państwa B. ... Cóż powiedzieć??? Kolejny raz "milczenie jest złotem"...

januszg : :
lut 04 2005 dramaty zwykłych ludzi....
Komentarze: 2

Każdego dnia jestem na cmentarzu. Widzialem oceany łez. Widziałem smutek i beznadzieję, która potem stawała się wiarą.

Każdego dnia na murze "mojego" cmentarza jest jakaś informacja o pogrzebie. w jesienno-zimowe miesiące tych kartek wypisanych czarnym tuszem jest więcej... Wciąż zatrzymują się ludzie. Co myślą? Nie wiem. Może się cieszą, że anioł śmierci nie odwiedził ich domu, rodziny...

Wczoraj był pogrzeb młodego człowieka, sportowca, przed którym było całe długie i pewnie dobre życie.Ta nadzieja przemieniła się we wrak samochodu, a człowiek- kogoś syn, wnuk, brat, kolega,sąsiad- przemieniony został w garść popiołu.

Za urną szły tłumy ludzi.

W tym samym czasie, inna rodzina umierała ze strachu, bólu i bezradności...  Chłopak nie jechał sam. Jechał z młodą dziewczyną - córką, siostrą, wnuczką, koleżanką.

Zdruzgotane ciało, zdruzgotane marzenia, plany, nadzieje.

Co ja powiem jej Babci? Ile mogą udźwignąć ludzie, który dopiero 11 lat temu  odprowadzili na cmentarz córkę, która zmarła przy porodzie? Tak trudno pogodzić się z cierpieniem mlodego dziecka, wnuczki......

Kolejny raz nic nie wiem, nic nie rozumiem. Kolejny raz przeraża mnie słabość i bezradność człowieka, moja bezradność...

Bóg nie chce śmierci człowieka. Ale ...

Idę spać.

Myślą otaczam tę Dziewczynę... Modlę się za Jej bliskich, za zwykłych, dobrych ludzi... I proszę o siłę  i mądrość i odwagę...

A jutro, jak każdego dnia pójdę na cmentarz. I nie wiem, czy bać się kolejnych cmentarnych nekrologów, czy ułudy, beznadziei, cierpienia i bólu.......

 

januszg : :