Archiwum 20 stycznia 2004


sty 20 2004 Wigilia imienin Zielonej Dziewczyny
Komentarze: 2

Jutro im. A.  Przez jakiś czas nie myślałem o tym aż tak mocno... Zawsze o Niej pamiętałem, nie tylko przy okazji imienin, ale teraz jest czas szczególny... Zostałem "wprowadzony" do Jej życia... A to zaszczyt... I jakieś moje osobiste zwycięstwo...

A., Drogie Dziecko! Gdy Ci to piszę  u mnie środek zimy... Mam nadzieję, że znajdziesz to wcześniej niż w środku lata... A piszę w wigilię Twoich Imienin, bo chcę być pierwszy...

Ten dzień jest ważny... bo tak sobie myślę, że trochę tych kamyków już zebrałaś, a i kawałek obrazka- mozaiki już widzisz. Piękny - prawda? trudny, ale jedyny, niepowtarzalny- Twój własny... Jakże jestem szczęsliwy, dumny!  Widziałem jak w skupieniu, nadziei układałaś ten obraz... Życzę Ci wszystkiego najlepszego...

 

Zielona dziewczyna

lęk, smutek i rozczarowanie

czarne jak węgiel pomalowała na zielono

wierząc, że zaczaruje los

Dziewczynka z zapałkami

ciepła szukała przy zimnych, obojętnych sercach nieobecnych ludzi

Królewna bez siedmiu krasnoludków

zabiegana, potrzebna

pytająca lustro wciąż o to samo

Kopciszek, który uwierzył w swój zły los

i boi się balu, tłumów i podrózy karetą...

a może siostra Małego Księcia, która świat cały chce oswoić

i odpowiadać za niego

zwrotnice ludziom przekładać, wodę nosić, wspierać i rozumieć

wszystkie dziwactwa świata

 

A jest Różą...

Jedyną w ogrodzie pełnym szarych, zwykłych ludzi

Zielona dziewczyna

dziś - dziecko zagubione w świecie

jutro- .....

bądź

zwyczajnie- sobą...

 

 

 

januszg : :
sty 20 2004 Pada śnieg...
Komentarze: 8

Parę lat temu śnieg był śniegiem i tyle... Teraz, kiedy widzę padający śnieg myślę o tym, że groby moich bliskich będą zasypane i będę miał "robotę"... Mam alergie na śnieg na grobach... Ale w moim wieku dziwactwa stają się normą...

A swoją drogą cmentarz zasypany śniegiem wygląda pięknie... Niewątpliwie jest to miejsce szczególne... Od ponad czterech lat jestem tam codziennie. Ile ludzkich dramatów, łez, cierpienia, ale i nadziei, wiary i miłości... Ile obaw i pytań... Ile wyszeptanych modlitw... Uczę się cmentarza. Uczę się bez lęku myśleć o śmierci. To trudna szkoła, ale najbardziej "życiowa" ze wszystkich szkół...

Ostatniego października 1999 roku przygotowywałem kwiaty na grób Babci. Po pracy, do domu wrócił mój Szwagier. Zapytałem Go, czy ładnie ułożyłem kwiaty ... Odpowiedział, że tak i zapytał, czy jemu też będę układał... Zginął tragicznie, w pracy, niespełna miesiąc później... I układam...

januszg : :