Wczoraj nie wytrzymałem- padłem jak czasem pada mój system:-) Tak mi się czasem zdarza... Pół dnia łaziłem po moim "pięknym" mieście. "Łaziłem" to nie do końca odpowiednie słowo, bo czasem ślizgałem się, czasem topiłem w wodzie i błocie. Potem wizyta I. Szukaliśmy w necie odpowiednich studiów podyplomowych (nie dla mnie, niestety...). A moje serce cierpiało... Taka filologia polska... Pomarzyć można... W sumie aż tak stary nie jestem- w czasie mojej edukacji miałem starsze koleżanki, które po obronie składały dokumenty o emeryturę... Czyli jest nadzieja...:-)
Nie sposób pominąć popołudniowej rozmowy na gg z E. Przedziwna to rozmowa. Ale tak się zastanawiam, czy nie pozostać tylko na blogu? Pozostawiać słowa, myśli i nie dyskutować? Bo gdzieś "ucieka" magia, tajemnica, a może nawet cząstka prawdy, która widoczna jest tylko wtedy, gdy poznawana krok po kroku, gdzieś w ciszy i skupieniu...Może nawet na samotności...
I mam nadzieję, że mojego nr gg już nie widać... I nie widać adresu e- mail... Tak lepiej. Pozostaną moje spotkania ze światem, Bogiem, sobą samym...
A R. na ustnym z j. polskiego dostał 3. powie ktoś - "państwowa ocena", a ja mówię: kolejny sukces.