Komentarze: 1
Przeglądając mój kalendarz dochodzę do wniosku, że mógłbym zrobić jedną notatkę, a potem ją kopiować (klonować). Bo od jakiegoś czasu wszystko jest stałe: cmentarz, komputer, spacer z psem, czasem jakieś zajęcie (zazwyczaj "przysługa"). Smutne.
I trochę historii...
Chciałbym pisać wiersze...
Mówić o Słońcu, że jest złotą tarczą,
że monetą zgubioną przez Boga.
A niebo- błękitne czy szare
płaszczem Matki-Dziewicy, Królowej...
Chciałbym pisać o drzewach i kwiatach,
o ich życiu: marzeniach i planach,
o skowronkach, wróbelkach i żabie,
o pająku, biedronce i pszczole.
Chciałbym pisać o ludziach.
Tych zwykłych, wielkich, wspaniałych...
Chciałbym pisać o Tobie Panie,
który jesteś Słowem.
Chciałbym pisać, a nie potrafię,
Brakuje mi SŁOWA-mój Panie
(P., 12 VIII 1989 r.)
I nic się nie zmieniło... Nadal jest we mnie jakaś tęsknota za słowem. I nadal tęskntota ppozostaje tęsknotą. Jest jakiś lęk przed wyrażaniem siebie, swoich myśli... A może lęk przed ludźmi, którzy mogą wyśmiać, skrytykować, mmogą przejść obok i nie zrozumieć? Co mi tam! Moje życie, moje słowa... Można słuchać, albo nie...
--
Takie ma być moje życie...?
Wieczory samotne i ciche
gdzieś pies szczeka
z daleka słychać jakieś głosy
(to ludzie szukają ludzi)
Jestem sam
I nie będę kłamał-nie czuję obecności Boga
czuję nieobecność człowieka
moich słów nikt nie słucha
a ja mogę tylko podsłuchiwać świat
(P., 22 VIII 1989 r.)
Kurcze... tyle lat i wciąż w tym samym miejscu! Czyli zatrzymałem się, nie przeszedłem kawałka drogi? Tylko zdarte kartki w kalendarzu, a wszytko takie samo, tylko smutniejsze?