Refleksja na koniec dnia
Komentarze: 7
Idę spać. Oczywiście nie schodzi z mojej twarzy wielkie zdziwienie. Jest teraz chyba nawet większe! Trochę wytrąciła mnie z równowagi mailowa korespondencja. A jednak za asertywność płaci się ściśle określoną cenę. Ale nic to. Warto. Jednak nie jestem nastolatkiem, który zachwyci się głębią, osobowością, nawet wykształceniem. Zachwycę się za to autentyzmem, brakiem wyniosłości, jakąś mądrą pokorą, zzwyczajnością. Szanuję ludzi zwyczajnych, którzy wiedzą, że nie wszystko wiedzą i wcale tego nie ukrywają pod cytatem ze słownika lub encyklopedii (w ostateczności z jakiegoś kultowego autora, którego pewnie nie znam) lub skserowanego podręcznika. Przeżyję błąd w tekście, dziwnie sformułowaną myśl- niech tylko będzie prawdziwa, szczera, płynąca z serca... Z własnych doświadczeń, przemyśleń.
Nie zmienię się... I jak lew będę bronił swej wolności do wyrażania myśli, do składania liter w określone przeze mnie wyrazy, zdania... I ja będę podejmował decyzję, co dla mnie ważne... Ja- nikt inny.
Świecie drogi- nie oceniaj mnie. To moje życie. Przecież żyję na marginesie codzienności. Nikomu nie przeszkadzam, a jeśli nawet- na szczęście nie mój to problem.
Wiem, że kilka osób tu zagląda... I cieszę się z tego. Każda wizyta to święto. Ale Drodzy Moi- taki jestem. I warto na początku znajomości o tym porozmawiać, by mądrze kierować zawartą znajomością, by z szacunkiem "zaglądać" do innych ważnych, bo człowieczych światów. I mała prośba: kiedy ktoś z Was zbyt pośpiesznie wpisze swój adres, by czytać moje zapiski nie proście mnie o pomoc w rezygnacji z tej opcji. Nie, nie dlatego, że zmuszam kogoś do podglądania mmoich myśli, tylko dlatego, że się na tym nie znam. A oprócz tego, sami przyznacie- taka prośba brzmi dziwnie. I nie dziwcie się, że się dziwię...
Dobranoc...
Dodaj komentarz