sie 16 2005

List do Przyjacólki


Komentarze: 1

Drogie Dziecko, Zielona Dziewczyno!

Wiem, że nie masz ochoty i siły na rozmowy. Zresztą ja i tak kolejny raz nie wiedziałbym, co powiedzieć. Porobiło się... Ja - milczący! Bez wskazówek, rad, "złotych mysli"...Ale tak właśnie jest. Łączę się z Tobą w niewypowiedzianym bólu po śmierci Twojej Mamy. I wściekam się, że nic nie mogę zrobić, że nie mam żadnej mądrości, mocy ani siły...

Ostatnie miesiące były dla ciebie czasem trudnym, pełnym niepewności i nadziei, bólu i cierpienia. Towarzyszyłaś Swojej Mamie - z oddaniem, miłością, determinacją. Kolejny raz pokazałaś, że jesteś wspaniałą, mężną kobietą, cudownym dzieckiem.

Dzisiaj mogę milczeć ... Ale jeśli Bóg pozwoli, to za jakiś czas powiem Ci, że ten czas - tak trudny, stał się dla ciebie czaem błogosławionym. Dzieki Tobie, Twoja Mama odchodziła z tego świata otoczona miłością, opieką, wśród tych, których kochała (kocha!), którym poświęciła swoje życie...

Przez ostatnie miesiące starałem się być wobec Ciebie szczery. Nie opowiadałem Ci bajek. I chociaż czasem było trudno, to mówiłem to, co czułem... I dziękuję Najwyższemu za to, że w tych dniach, które na zawsze odmienią Twoje życie, był przy Tobie ktoś kogo pokochałaś, komu zaufałaś, z kim chcesz dzielić życie...

Moja ulubiona i najważniejsza Księga przepełniona jest słowami, które pozwalają przetrwać trudne chwile, zrozumieć to, co tak dziwne, niepojęte... Nie będę Ci wskazywał tych zdań, bo to Ty musisz je odszukać..., zrozumieć, przyjąć...

Mówisz, że to bez sensu? Tak. Dziś wszystko jest bez sensu. I nawet Bóg nie dziwi się, że się na Niego trochę gniewasz. On jest cierpliwy.

Nie stawiaj pytań. Nie szukaj winnych. Nie mierz, nie oceniaj.... Pamiętasz moją opowieść o dywanie, którego wzór można obejrzeć dopiero z góry? Wiem, że pamiętasz....

Gubię się. Nie tylko w doczesności, ale i w wieczności... Ale trzymam się prawdy, która mówi, że miłość trwa wiecznie.... I ta miłość, którą Ty zostałaś obdarowana przez Swoją Mamę i którą Jej oddawałaś każdego dnia będzie trwała zawsze. NIc i nikt jej nie odbierze...

"Miłość gładzi wszelki grzech"... Nie martw się. Bóg otworzył bramy Nieba dla Twojej Mamy, a  Ona zawsze będzie z Tobą...

I jak zwykle - przypominam Ci: jestem. Zawsze. Przecież się "oswoiliśmy" i odpowiadamy za siebie na zawsze....

 

 

januszg : :
deity
16 sierpnia 2005, 19:58
Chyba nawet nie powinnam tego czytać, bo to taki osobisty list. Chciałam tylko napisać Ci, że cudowny z Ciebie przyjaciel. To nie Twoje słowa Jej pomogą, ale wsparcie i obecność. Ale wiesz to sam najlepiej...

Dodaj komentarz