lut 18 2004

Co za dzień...


Komentarze: 3

Nie pamiętam dość dobrze tej historii. Wiem tylko, że do ojca kilka razy przychodzi dorosły syn i pyta "Ojcze, mogę odejść?" Za każdym razem ojciec mówi "nie". Pewnego dnia przychodzi syn i mówi "Ojcze, odchodzę". Ojciec pozwala i pewnie daje swe błogosławieństwo na drogę... Syn dorósł do odejścia...

Wczoraj po obiedzie rozmowa z R. Dziś już wiem...

Możesz odejść... Już czas... To Twoja droga!...

januszg : :
19 lutego 2004, 22:08
Czytałam notkę rano w pracy, poruszyła mnie, teraz ponownie tu zajrzałam i zrobiło mi się przykro, coś ty, jg, żadnego poddawania się!
jg
19 lutego 2004, 13:47
Pamiętam tesksty o wolności, ale jestem już zmęczony... Jest tyle miejsc, tyle ludzi- pewnie z większym poczuciem humoru, z większą chęcią do wymiany myśli, poglądów. Ja się poddaję. ale nie oznaczy to, że "olewam". Podaj adres e-mail- podystkutujemy...
NiN
19 lutego 2004, 13:34
otoooo słowo paaaańskieeeee dziękujemy janusz

Dodaj komentarz